Wiersze
Półwysep Dusz
Patrzę - Rozglądam się. Nadchodzi cisza.Widzę szarą otaczającą mnie przestrzeń.
Tyle smutku ma ile martwa dusza,
Lecz barw tyle ile przynosi jesień.
Nad czarną ziemią, sypką jak goracy piach,
Schylam się i dotykam pola duszy.
Słyszę jak gołębie przelatuja nad mój dach,
A nad wioską wciąż doskwiera moc suszy.
Krótka, szara droga z zakrętami prowadzi
Nad małą wysepkę, która codzień jest inna,
A tam pod drzewem człowiek stracony siedzi
I życie jego zgubne jak śmierć moja pewna.
Słyszę - piszę. Koniki szeleszczą w trawie,
A za mną pajaki pracują nad sieciami.
Bociany spoglądają okiem pogardliwie,
A ja wymiatam bolesnymi dla mnie mieczami.
Cóż to za wioska, minusy ma jak i plusy.
Nie widzę nic ciekawego, lecz ona mnie kręci.
A z mych oczu płynął łzy, kolorowe krokusy,
W mej pamięci pozostanie, w tej duszy zamęci.
(autor: pani Saba, były wódz plemienia Busunga)
Bajki samundyjskie
- Słońce i wiatr
Wiatr i słońce ciągle prowadzili spór, które z nich jest silniejsze. Pewnego razu dostrzegli człowieka. Wiatr powiedział do słońca: „Rozbiorę tego człowieka. Jeżeli tego nie dokonam, uznam raz na zawsze twoją wyższość”.
Słońce zgodziło się. Wiatr zaczął dąć ze wszystkich sił, usiłując zerwać ubranie z człowieka. Człowiek chwycił swe ubranie rękami i nie puścił ani na chwilę.
Następnie słońce wytężając swe siły zaczęło powoli palić całym swym żarem. Człowiek zdjął ubranie i szukał cienia, aby się schronić.
Wtedy słońce powiedziało: „Działając powoli można pewniej dojść do celu”. - BEZMYŚLNA MYSZKA Zadufana w sobie myszka wyszła z dziury,
szukając czegoś do zjedzenia. Powiedziała sobie: „Jestem inteligentna i
nieufna, nikt nigdy mnie nie złapie”. Spacerkiem spenetrowała cały dom,
ale nic nie znalazła dla zaspokojenia głodu. W końcu wdrapała się na
strych i zobaczyła pułapkę. Zatrzymała się, wpatrując się w nią z
niedowierzaniem. Następnie zaczęła krążyć wokół niej. Wreszcie
pomyślała: „Z pewnością przebiegły człowiek założył tą pułapkę, aby
łapać myszki, ale mnie na to nie złapie”. Rzuciła jeszcze okiem na
pułapkę i spostrzegła wspaniały kąsek mięsa ociekający tłuszczem.
Pomyślała: „Czuję niebezpieczeństwo. Taki wspaniały kąsek, ale - jak to
się mówi - dotkniesz i jesteś zgubiona”. Mogę jednak zbliżyć się i
chociaż nacieszyć zapachem, który tak bardzo nęci”.
Myszka powolutku zbliżyła się do pułapki myśląc: „Ci ludzie są naprawdę mało inteligentni, myślą, że ja mogłabym dotknąć takiego niebezpieczeństwa. Bez ryzyka mogę jednak zbliżyć się do tego kąska”. Zrobiła jeszcze kilka kroczków. Nie wiadomo, w jaki sposób dotknęła pułapki i... stało się. Została przyciśnięta przez przeklęte żelazo.
Bezmyślna myszka usiłowała się wyrwać z pułapki, ale bezskutecznie. Zaczęła wzywać pomocy - bezowocnie. W końcu przyszedł człowiek, który założył pułapkę i rzucił myszkę kotu na pożarcie. Stąd nauka: ”Kto nie chce upaść, niech omija pokusę”. - KOT I ZAJĄC Pewnego razu zając spotkał kota i spytał:
„Słyszałem, że mieszkasz z ludźmi. Co robisz w ich domu?” Kot odparł:
„Jestem stróżem wszystkiego, co należy do domu. Pilnuję, by szczury i
myszy nic nie zniszczyły. Gdy któreś z nich spotkam, zaraz zabijam.”
Zając ciągnął dalej: „Jaką zapłatę dostajesz za swą pracę?” Kot odparł:
„Dają mi jeść na ziemi; siadam wygodnie i zajadam.” Zając rzekł:
„Mówisz, że jesz na ziemi; czy ludzie, u których służysz, też jedzą na
ziemi?” Kot odrzekł: „Ależ oni mają garnuszki i talerze na mięso”.
Zając spytał chytrze: „Czy ty też dostajesz mięso?” Kot rzekł:
„Myślisz, że dają mi mięso? Dostaję kości, nad którymi się męczę!”
Zając zamyślił się przez dłuższą chwilę, a potem powiedział: „Ajaj! Musisz opuścić ten dom i nie myśleć nigdy o powrocie. Ludzie wykorzystują cię i nie dają mięsa, tylko same kości, jadasz na ziemi! Na twoim miejscu wziąłbym wszystko z domu i zniknął raz na zawsze w lesie”. Kot po wysłuchaniu rady zgodził się i poszedł do lasu. Od tego czasu wszystkie koty zaczęły żyć w lesie i zdziczały. Stąd morał: Trudno oprzeć się pokusie, która przychodzi jako dobra rada. - O kruku przebieglejszym niż Bekame Bakame to przebiegły zając, bohater wielu bajek
rwandyjskich. Jego imię w języku potocznym nadawano jako przydomek
ludziom chytrym i przebiegłym. Jest to odpowiednik sprytnego lisa w
bajkach europejskich.
Bakame pokłócił się z krukiem i wpadł w taką złość, że chciał go zabić. Kruk przestraszył się i odleciał. Bakame jednak poprzysiągł sobie: „Muszę dostać kruka w swoje ręce, zabić go i pożreć”.
Zły z powodu ucieczki kruka, postanowił się zemścić. Wspiął się na szczyt góry, gdzie kruk często szukał pożywienia. Spotkał tam krogulca i mówi do niego: „Jeśli zobaczysz kruka, powiedz mu, że nie żyję. Będę udawał martwego”. Krogulec obiecał oddać Bakame taką przysługę.
Wkrótce nadleciał kruk. Zobaczywszy go, krogulec krzyknął: „Spójrz, tam leży nieżywy Bakame. Chodź, pożremy go”.
Kruk zbliżył się do udającego Bakame i rzekł: „Mój ojciec przed śmiercią wyjawił mi, że ogon martwego Bakanie sterczy do góry, a ten tutaj położył ogon na ziemi”.
Bakame usłyszawszy te słowa szybko wyprostował ogon. Kruk zobaczył to i krzyknął: „Nie zjem go, bo jeszcze żyje”. I odleciał.
Tak oto nasz Bakame spotkał przeciwnika jeszcze bardziej przebiegłego, niż on sam.
Legendy
RUHUGA I NYARUBWANA
Było to dawno, dawno temu. Żył sobie mężczyzna,
któremu żona urodziła dziewczynkę i... psa. Sąsiedzi chcieli zabić psa,
ale matka przeciwstawiała się temu: "Pozwólcie mu żyć, proszę was,
urodziłam go przecież podobnie jak inne moje dzieci."
Dziewczynce nadano imię Ruhuga, psu - Nyarubwana. Wkrótce zmarła
im matka. Wychowaniem ich zajął się ojciec. Kiedy dorośli, ojciec
postanowił znowu się ożenić. Dziewczęta odmawiały mu ręki, mówiąc: "Jak
możemy żyć w jednym domu z tobą i twoją córką, która jest w tym samym
wieku, co my?" W końcu jedna z nich zgodziła się zostać jego żoną, ale
pod warunkiem, że będzie jedyną kobietą w domu. Mężczyzna postanowił
więc pozbyć się swojej córki.
Pewnego dnia powiedział: "Moje dziecko, dawno nie byłaś z wizytą
u ciotki. Nie miasz ochoty jej odwiedzić?" - "Oczywiście" -
odpowiedziała dziewczyna. - "Umyj się, namaść masłem, ubierz nową
sukienkę, a ja cię odprowadzę" - zakończył ojciec.
Dziewczyna szybko była gotowa. Wyruszyli w drogę, prowadząc
młodego byczka i barana, prezenty dla ciotki, bo nie było w zwyczaju
zachodzić do przyjaciół z pustymi rękami. Doszedłszy do rzeki spotkali
pasterza pojącego swe stado. "O, gdybyś wiedział, jakie spotkało mnie
nieszczęście - zaczął skarżyć się ojciec Ruhugi. - Ta dziewczyna jest
moją córką. Nie ma męża. Oczekuje dziecka. Proszę, uwolnij mnie od tego
nieszczęścia i wrzuć dziewczynę w nurty rzeki." Pasterz popatrzył
badawczo na dziewczynę i rzekł: "Drogi panie, chętnie oddałbym ci tę
przysługę. Widzę jednak, że twoja córka nie jest w ciąży i nie mam
żadnych wątpliwości. Powiedz mi, co naprawdę masz przeciw niej?"
Idąc dalej doszli do miejsca, gdzie mężczyzna wyrąbywał drzewo na
budowę swego domu. "O, gdybyś wiedział, jakie spotkało mnie
nieszczęście - zaczął skarżyć się ojciec Ruhugi. - Ta dziewczyna jest
moją córką. Nie ma męża. Oczekuje dziecka. Proszę cię uwolnij mnie od
tego nieszczęścia i wrzuć dziewczynę w nurty rzeki." Budowniczy
popatrzył badawczo na dziewczynę i rzekł: "Drogi panie, chętnie
oddałbym ci tę przysługę. Widzę jednak, że twoja córka nie jest w ciąży
i nie mam żadnych wątpliwości. Powiedz mi, co naprawdę masz przeciw
niej?"
Idąc dalej przez las spotkali myśliwego: "O, gdybyś wiedział
jakie spotkało mnie nieszczęście - zaczął skarżyć się ojciec Ruhugi. -
Ta dziewczyna jest moją córką. Nie ma męża. Oczekuje teraz dziecka.
Proszę cię uwolnij mnie od tego nieszczęścia i wrzuć dziewczynę w nurty
rzeki. Oto byczek i baran, które otrzymasz jako zapłatę." Myśliwy
pomyślał: "Tak dawno nie jadłem barana..." Złapał dziewczynę i wrzucił
ją w nurty rzeki. Rozstali się. Ojciec Ruhugi mógł wreszcie ożenić się
ze swą narzeczoną.
Kiedy mężczyźni rozstali się, nadbiegł Nyarubwana, który od
początku śledził ojca i swą siostrę. Zobaczył Ruhugę miotającą się w
rzece. Jak strzała rzucił się do wody i wywlókł ją na brzeg. Umieścił
ją w konarach wielkiego drzewa, leczył ją i karmił.
Po jakimś czasie pod osłoną nocy przeniósł i ukrył Ruhugę w małym
szałasie niedaleko ojcowskiego domu. Tam w tajemnicy strzegł ją i
leczył. Dziewczyna wyzdrowiała i stała się jeszcze piękniejsza niż
dawniej.
Wtedy Nyarubwana powiedział do ojca: "Przygotuj dużo piwa
bananowego, zaproś całą rodzinę i przyjaciół. Postaraj się o piękną
suknię. Później powiem ci, dlaczego żądam tego wszystkiego". Ojciec,
ciekaw, co będzie się dziać, postąpił według jego życzeń. Gdy wszystko
było gotowe, Nyarubwana zaniósł siostrze suknię, sam zaś porzucił skórę
psa i stał się eleganckim młodzieńcem.
Oboje, nadzwyczaj piękni, ukazali się zaproszonym gościom. Nikt
nie wierzył własnym oczom. Nyarubwana był przecież psem, a jego siostrę
Ruhugę uważano od dawna za zmarłą. "To Imana chciał, abym urodził się
psem i tak uratował od śmierci moją siostrę" - wyjaśnił Nyarubwana. "Ta
zła kobieta wymusiła na ojcu śmierć Ruhugi, nie chcąc żyć z nią razem
pod jednym dachem."
Zgromadzeni nie pozwolili mu dokończyć opowiadania. Natychmiast
przeszyli złą kobietę włóczniami. Ojcu wprawdzie darowano życie, ale
okrył się na zawsze hańbą.
Niedługo potem ktoś poprosił o rękę Ruhugi. Wkrótce ożenił się
Nyarubwana. W końcu ich ojciec także znalazł nową żonę. Wszyscy oni
wiedli życie spokojne i szczęśliwe.